Posty

Wyświetlanie postów z 2014

Miss Sarajevo

Obraz
Granica mi ę dz y wschodem a zachodem. Archiwum prywatne Jako pierwsze spośród miast byłej Jugosławii w mojej świadomości zaistniało Sarajevo, a to za sprawą rozgrywanych w tym mieście zimowych igrzysk olimpijskich. Rok 1984, z perspektywy czasu chciałoby się powiedzieć cisza przed burzą, bo już kilka lat później Jugosławia utonęła we krwi wojen bałkańskich. Z olimpiady zapamiętałam przepiękne bolero w wykonaniu brytyjskiej pary łyżwiarzy figurowych i dzieloną z Dziadkiem i Babcią radość z ich bezdyskusyjnego zwycięstwa nad parami radzieckimi. Zapamiętałam też charakterystyczny okrzyk wilczka Vucka,  maskotki olimpiady - "Saaaaraaaajeeevoooo" i znaczek olimpijski. Typowa uliczka starego Sarajeva. Archiwum prywatne W Sarajevie wciąż można odnaleźć ślady igrzysk olimpijskich, choć już dawno nie są one symbolem pokojowej rywalizacji sportowej. Wyglądają jak rozdrapane wyrzuty sumienia przypominające o tym jak łatwo jest przekroczyć granicę pomiędzy wojną a poko

Bałkanizacja - niekończąca się historia?

Obraz
18 września niemal 90 % Szkotów uczestniczyło w referendum w sprawie ogłoszenia niepodległości Szkocji , którego wynik miał wielkie znaczenie nie tylko dla nich samych i Wielkiej Brytanii, ale również dla układu si ł  na całym świecie. Z osłabienia Zjednoczonego Królestwa zap ewne   najbardziej cieszyłby się Władimir Putin, który  próbując odbudować imperium radzieckie,  podąża  w dokładnie przeciwnym kierunku niż coraz bardziej podzielona Europa.  Bez względu na wynik, szkockie referendum było triumfem demokracji i społeczeństwa obywatelskiego. Szkoci pokazali,  ż e jeżeli sprawa jest naprawdę ważna, wierzą w si ł ę  swojego głosu i tłumnie pójdą zagłosować.  Tego samego dnia, na innym końcu Europy, w Skopje w Macedonii,  pod pomnikiem Skanderberga  na jednym z głównych placów zgromadziło się  kilkudziesięciu Albańczyków , którzy ogłosili powstanie Republiki Iliridy, obejmującej niemal po ł ow ę  terytorium Macedonii, zdominowanego przez mniejszość albańską. Towarzyszyło im

Znowu Most...ar

Obraz
Jump... Archiwum prywatne Z mostu skaczą tylko prawdziwi mężczyźni. Tak przynajmniej uważano kiedyś w Mostarze, gdzie każdy chłopiec, aby stać się mężczyzną, musiał skoczyć z kamiennego mostu do szmaragdowych wód Neretwy. Wprawdzie stara tradycja zanikła, ale nadal można podziwiać śmiałków rzucających się z łuku mostu w dół do rzeki. Tym razem jednak raczej nie po to, aby udowadniać swoją męskość, ale w celu zdecydowanie bardziej komercyjnym, bo za skok liczą sobie, bagatela, 25 euro. Po każdym występie wybuchają oklaski licznych turystów obserwujących zdarzenie z mostu, albo częściej - z ogródków restauracji na obu brzegach rzeki. Pierwszy raz w Mostarze byłam w 2004 roku, niedługo po tym, jak odbudowano starówkę i most ,zniszczone w działaniach wojennych. Wrażenie było przytłaczające – z jednej strony urokliwe stare otomańskie miasteczko ze straganami, na których powiewały przepiękne jedwabne szale, z kawiarenkami pachnącymi kawą i baklawą, gdzie można było godzinami siedzie

Pocztówka z mostu

Obraz
Czasami wyobrażenie o miejscu jest tak bardzo różne od rzeczywistości, że kiedy wreszcie się je zobaczy, pozostaje jedynie rozczarowanie. Takiego uczucia doznałam, kiedy w końcu przyjechałam do Visegradu, w Bośni, aby zobaczyć most na Drinie. W zasadzie nie wiem, na co liczyłam. Może zbyt silne były w mojej wyobraźni obrazy z książki Ivo Andrica, gdzie miasto było żywe, kolorowe, pełne emocji, choć nie zawsze tylko tych dobrych. Było różnorodne, wieloreligijne, wielonarodowe, mieszali się w nim prawosławni, katolicy, muzułmanie. I wszystkich ich łączył most, zbudowany w XVI w. przez jednego z wielkich sułtanów działających na tym terenie – Mehmeda Paszy Sokolovicia. Jeszcze po drodze do Visegradu miałam nadzieję, że będzie pięknie. Miasto przecież jest położone między górami, pomiędzy którymi wije się Drina, dookoła zielone lasy. Po drodze mijaliśmy przepiękny monastyr w Dobrunie, gdzie akurat tego dnia obchodzono prawosławne święto Matki Boskiej. Tłumy ludzi gromadziły

Na północy bez zmian ... czyli o parku na moście

Obraz
Chyba nikt nie był na tyle naiwny, aby wierzyć, że podpisane w kwietniu ubiegłego roku pomiędzy Serbią a Kosowem porozumienie o zasadach dotyczących normalizacji stosunków spowoduje, że Serbowie i Albańczycy żyjący w Mitrowicy z dnia na dzień zapomną o wzajemnych pretensjach i żalach, a miasto przestanie dzielić most z usypaną na nim barykadą. Jest to szczególnie trudne nie tylko ze względu na pogmatwaną historię tego miejsca i wzajemną nienawiść, ale również dlatego, że porozumienie negocojowane było daleko od Mitrowicy, przez Belgrad i Prisztinę pod auspicjami Brukseli. Chciałoby się powiedzieć - porozumienie ponad głowami tych, których bezpośrednio dotyczy... Od czasu podpisania porozumienia zdążyły się odbyć w Kosowie wybory władz lokalnych i centralnych. Serbowie z północnych gmin, stanowiący tam zdecydowanę większość, wybrali swoich burmistrzów oraz przedstawicieli do rad. Utworzyli Stowarzyszenie Serbskich Gmin, które zgodnie z podpisanym porozumieniem ma posiadać st

Gdzie prawda jest pogrzebana ...

Obraz
Kilka lat temu uczestniczyłam w konferencji, gdzie przedstawiane były propozycje zmian w Kodeksie Postępowania Karnego, zmierzające do usprawnienia i przyspieszenia procesów sądowych. Jednym z najważniejszych postulatów było wprowadzenie pełnej kontradyktoryjności, co wiązało się z odejściem od zasady prawdy materialnej na rzecz tzw. prawdy sądowej. Rozwiązanie takie wydawało się jednym z leków na całe zło przewlekłych postępowań, z którym wciąż boryka się wymiar sprawiedliwości w Polsce. Lata minęły, a niektóre ówczesne postulaty zdaje się, że wkrótce zostaną spełnione, ponieważ Sejm uchwalił radykalną reformę Kodeksu Postępowania Karnego. Jej twórcy przyznają, że będzie to rewolucja, która wymusi zmiany w sposobie myślenia i działania głównych uczestników procesu karnego – sędziów, prokuratorów, obrońców i policji. Proces karny ma stać się prawie w pełni kontradyktoryjny, jak w niemal już przysłowiowych amerykańskich filmach, gdzie strony będą przekonywać sąd do swoich racji, a

My nie agresory...czyli o wykorzystanym precedensie Kosowa

Precedens to uprzednie rozstrzygniecie  jakiejś  sprawy lub zdarzenie,  które  s ł u ż y jako uzasadnienie do  podjęcia  odpowiednich  działań , czy  decyzji . Precedens ma to do siebie,  ż e lubi  się   powtarzać .  Może   być  niebezpieczny,  zwłaszcza   jeżeli  traktowany jest  instrumentalnie . Ten, kto tworzy precedens, powinien  przewidywać  jego skutki,  choć   często  jest to trudne, a czasem nawet  niemożliwe .  Rosja, uzasadniając aneksj ę  Krymu, wykorzystuje precedens Kosowa.  W sprawie og ł oszonej przez nie niepodleg ł o ś ci na wniosek Zgromadzenia Og ó lnego ONZ wypowiedzia ł si ę  Mi ę dzynarodowy Trybuna ł Sprawiedliwo ś ci. W opinii wydanej w dniu 22 lipca 2010 r. stwierdzi ł , ż e prawo mi ę dzynarodowe nie wyklucza deklaracji niepodleg ł o ś ci przez mniejszo ś ci narodowe ż yjące na danym terenie, co oznacza, ż e nie są one nielegalne. Wieko puszki Pandory zosta ł o uchylone... Na Krymie nie by ł o walk pomi ę dzy Ukraińcami a Rosjanami, mniejszo ś ć  rosy

Po długich świętach

Obraz
Dla Serbów Kosowo jest kolebką ich narodowości i państwowości. W średniowieczu to właśnie tutaj znajdowało si ę  centrum państwa serbskiego, którego upadek zaczął się od przegranej z Turkami na Kosowym Polu 28 czerwca 1389 roku. Wraz z panowaniem tureckim na tereny te zaczęli napływać muzułmańscy Albańczycy, wypierając ludność serbską na północ. Kiedy Kosowo ponownie włączono do Serbii po wojnach bałkańskich w 1913 roku, Albańczycy stanowili już ponad połowę ludności. Ostatni spis przeprowadzony przez władze jugosłowiańskie w 1991 roku pokazał, że 82% mieszkańców Kosowa to Albańczycy, a jedynie 10% - Serbowie. Po wojnie w latach 1998 - 1999 co raz mniej Serbów mieszka w Kosowie,bo większoś ć  z nich nie widzi tu dla siebie przysz ł ości. Wraz z Serbami znikają z tych terenów cerkwie. Jedne milkną, bo nikt już do nich nie przychodzi, inne zostały zburzone pod naporem dział i ostrzałów, albo popadają w ruinę, bo nie ma ju ż wiernych i duchownych. Opuszczone i zrujnowane wpisuj ą si