Type Greek
Kreta - archiwum prywatne Pierwszy raz w Grecji byliśmy chyba 8 lat temu. Na Krecie, wyspie gorącej, pełnej różnorodnych krajobrazów i pięknych plaż, urokliwych miasteczek, wina i wyśmienitego jedzenia. Do tego pozostałości wielkiej antycznej kultury, których oglądanie niekiedy wymagało wielkiej wyobraźni i wiary w to, co napisano, bo jedyne, co było widać, to stosy mniej lub bardziej równo poukładanych kamyczków, rzekomo na kształt zarysu dawnej świątyni, willi, czy pałacu. Uderzyły mnie wtedy bardzo dwie rzeczy. Po pierwsze - ogólnie panujący chaos, zahaczający niekiedy o bałagan, który jakoś mało pasował do europejskiego kraju. Widok niedokończonych budynków, z wystającymi drutami zbrojeń, porozrzucane śmieci, czy przewracające się płoty, gryzły się mocno nie tylko z wyobrażeniami o Krecie, ale również z naturalnym pięknem wyspy. Po drugie - wszechobecne produkty "Type Greek" i nie chodzi mi wcale o ser feta, doskonałą oliwę, czy orzechy zanurzone w miodzie. Na