A miało być jak w filmie ... czyli słów kilka o cross examination
Kiedy wprowadzano w Polsce radykalną zmianę procedury karnej, zapowiadano, że teraz to już na pewno będzie jak w amerykańskim filmie. Mówiono o pełnej kontradyktoryjności, ostrej walce pomiędzy prokuratorem i obrońcą, i o sądzie, który miał tylko rozstrzygać. Czy tak się stało, nie wiem, ale wygląda na to, że niekoniecznie, skoro nowa władza zdecydowała się szybko wycofać z przygotowywanej przez lata reformy. Znalezione w Internecie Myślę, że amerykański scenariusz w polskim procesie karnym nie mógł się udać przynajmniej z jednego powodu. Nie chodzi mi wcale o rzekomy brak przygotowania sędziów, prokuratorów, czy adwokatów, bo wszyscy oni szybko się uczą, ani o stare nawyki czy praktyki, bo te zawsze da się zmienić. Proces rodem z Ameryki moim zdaniem nie mógł się przyjąć z bardzo prostej, choć może dość zaskakującej przyczyny. Chodzi o pytania sugerujące, albo raczej o ich brak w naszym procesie. Przy okazji reformy postępowania karnego wprowadzono bowiem wiele