Na północy bez zmian ... czyli o parku na moście
Chyba nikt nie był na tyle naiwny, aby wierzyć, że podpisane w kwietniu
ubiegłego roku pomiędzy Serbią a Kosowem porozumienie o zasadach dotyczących
normalizacji stosunków spowoduje, że Serbowie i Albańczycy żyjący w Mitrowicy z
dnia na dzień zapomną o wzajemnych pretensjach i żalach, a miasto przestanie
dzielić most z usypaną na nim barykadą. Jest to szczególnie trudne nie tylko ze
względu na pogmatwaną historię tego miejsca i wzajemną nienawiść, ale również
dlatego, że porozumienie negocojowane było daleko od Mitrowicy, przez Belgrad i
Prisztinę pod auspicjami Brukseli. Chciałoby się powiedzieć - porozumienie
ponad głowami tych, których bezpośrednio dotyczy...
Od czasu podpisania porozumienia zdążyły się odbyć w Kosowie wybory władz
lokalnych i centralnych. Serbowie z północnych gmin, stanowiący tam zdecydowanę
większość, wybrali swoich burmistrzów oraz przedstawicieli do rad. Utworzyli
Stowarzyszenie Serbskich Gmin, które zgodnie z podpisanym porozumieniem ma
posiadać stosunkowo szeroką autonomię, a przez to gwarantować im większy wpływ
na to, co się dzieje w Kosowie, a zwłaszcza chronić prawa mniejszości serbskiej.
Przy okazji konstytutowania sie organów samorządowych nie obyło się bez problemów,
często o wymiarze symbolicznym, czego chyba najbardziej wymownym przejawem była
odmowa serbskich burmistrzów z czterech północnych gmin złożenia podpisu na tekście
przysięgi z powodu znajdujących się na nim symboli nieuznawanego przez nich państwa
kosowskiego. Problem rozwiązano poprzez ich zasłonięcie na odpowiednich
dokumentach.
Kiedy miesiąc temu Serbowie z północnej Mitrowicy niespodziewanie usunęli
barykadę z ziemi i betonu usypaną na moście na rzece Ibar, niektórzy uwierzyli,
że w końcu przestanie on dzielić i zacznie łączyć, jak na prawdziwy most
przystało. Nic bardziej mylnego, bo już nastepnego dnia Serbowie postawili
betonowe donice z kwiatami, stanowiące zalążek ... Parku Pokoju. Wkrótce, niczym
na boisku piłkarskim, rozwinięto trawę i postawiono kilka ławek. Przez most nadal więc nie można przejechać,
choć trzeba przyznać, że miejsce to wygląda bez wątpienia ładniej, choć zdecydowanie
bardziej surrealistycznie.
Najnowsza instalacja Serbów rozwścieczyła Albańczyków do tego stopnia, że
kilka dni później w Mitrowicy doszło do najostrzejszych zamieszek od lat. Co najmniej
kilkaset osób zgromadziło się w okolicach mostu po stronie albańskiej, próbując
siłą usunąć przeszkody uniemożliwiające przejazd na drugą stronę rzeki. Musiały
interweniować wojska KFOR oraz policja (w tym liczny kontyngent polski), które
siłą rozpędziły demonstrantów. Serbowie stojący na drugim brzegu rzeki jedynie
obserwowali sytuację, entuzjastycznie reagując na co bardziej „widowiskowe”
działania interweniujących.
Park Pokoju na razie ma się dobrze. Trawa się zieleni, krzewy w donicach - wygląda,
że się przyjęły, przychodzą ludzie, może nie po to, aby pospacerować, bo „park”
jest malutki, ale przynajmniej popatrzeć i przysiąść na ławce. Wszystko pod bacznym okiem włoskich carabinierów
pilnujących tego miejsca. W Brukseli znowu toczą się rozmowy na najwyższym
szczeblu pomiędzy Belgradem a Prisztiną, tym razem o przywróceniu ruchu na moście.
Jak dotąd, trudno mówić o zbliżeniu stanowisk, skoro przedstawiciel Kosowa
domaga się natychmiastowego usunięcia parku, podczas gdy premier Serbii mówi, że
Park Pokoju ma stać się miejscem spotkań Serbów i Albańczyków.
Dziwny jest most w Mitrowicy, chyba jedyny na świecie wykorzystywany jako park.
Skoro ma służyć do spotkań, może dobrze byłoby postawić tam okrągły stół, przy
którym Serbowie i Albańczycy z Mitrowicy razem zasiądą i zaczną ze sobą
rozmawiać sami, a nie za czyimś pośrednictwem...
Pozdrowienia z Bałkanów
:)
I tak będzie na wieki, niestety. Pozdrowienia. RBK
OdpowiedzUsuń