Miss Sarajevo



Granica między wschodem a zachodem. Archiwum prywatne
Jako pierwsze spośród miast byłej Jugosławii w mojej świadomości zaistniało Sarajevo, a to za sprawą rozgrywanych w tym mieście zimowych igrzysk olimpijskich. Rok 1984, z perspektywy czasu chciałoby się powiedzieć cisza przed burzą, bo już kilka lat później Jugosławia utonęła we krwi wojen bałkańskich. Z olimpiady zapamiętałam przepiękne bolero w wykonaniu brytyjskiej pary łyżwiarzy figurowych i dzieloną z Dziadkiem i Babcią radość z ich bezdyskusyjnego zwycięstwa nad parami radzieckimi. Zapamiętałam też charakterystyczny okrzyk wilczka Vucka,  maskotki olimpiady - "Saaaaraaaajeeevoooo" i znaczek olimpijski.


Typowa uliczka starego Sarajeva. Archiwum prywatne
W Sarajevie wciąż można odnaleźć ślady igrzysk olimpijskich, choć już dawno nie są one symbolem pokojowej rywalizacji sportowej. Wyglądają jak rozdrapane wyrzuty sumienia przypominające o tym jak łatwo jest przekroczyć granicę pomiędzy wojną a pokojem, życiem a śmiercią,  miłością a nienawiścią, rozsądkiem a głupotą. Zrujnowana skorupa toru saneczkowego ostrzelanego przez siły serbskie, wzdłuż którego podobno wciąż można natknąć się na miny, uszkodzone inne obiekty sportowe, w tym hala, gdzie rozgrywano zawody w łyżwiarstwie figurowym. Na początku tego roku w 30 - tą rocznicę zdobycia medalu w Sarajevie Jane Torvill i Christopher Dean znowu zatańczyli pamiętne bolero. W centrum Sarajeva na budynku Komitetu Olimpijskiego wciąż wisi logo Olimpiady i napis "Witamy w Sarajevie". Dobro dosli ...

Targ Merkale. Archiwum prywatne
Sarajevo było oblegane niemal przez cztery lata, od 5 kwietnia 1992 roku do 29 lutego 1996 roku. Najdłuższe oblężenie współczesnej Europy, 44 miesiące pod nieustannym ostrzałem z okalających wzgórz. Miasto zostało niemal odcięte od świata, pozbawione pomocy, a jedynym łącznikiem z inną rzeczywistością był liczący około 800 metrów tunel pod lotniskiem pozostającym pod kontrolą międzynarodową. To przez niego dostarczana była pomoc humanitarna do oblężonego miasta. Ta sama pomoc, która często była przechwytywana przez spekulantów zarabiających ogromne pieniądze na wojnie. Sprzedawana później na targach Sarajeva. Na jednym z nich, Merkale, 5 lutego 1994 roku na skutek wybuchu pocisku mozdzierzowego zginęło 68 osób, a ponad 100 zostało rannych. Dopiero kolejne ofiary w tym samym miejscu w sierpniu 1994 roku wywołały reakcję świata. Dzisiaj wciąż jest tu targ, gdzie można kupić tym razem świeże warzywa, owoce i kwiaty, a nie jak w czasie oblężenia - puszki, konserwy i inne wyroby jedzeniopodobne. Jedynym, co przypomina o tragedii sprzed lat jest ściana z nazwiskami ofiar i przykryty szkłem ponad metrowy krater po wybuchu.

Nie potrafię sobie wyobrazić, co przeżywali mieszkańcy oblężonego miasta. Pozbawieni wody, prądu, jedzenia. Żyjący w piwnicach, w poczuciu ciągłego strachu i zagrożenia, pod nieustającym ostrzałem moździerzy i snajperów kryjących się na wzgórzach i w wysokich budynkach. Aleja Snajperów istniała tu naprawdę, a przez nią wciąż przebiegali ludzie, bo często była to dla nich jedyna droga do ostatniej czynnej studni z wodą. Na murach widzieli namalowane farbą ostrzeżenia - "Uwaga snajper, biegnij, albo spoczywaj w pokoju".  Biegli więc, by przeżyć.  Widok ludzi biegnących przez puste ulice  ze świadomością, że może to być ich ostatni bieg chyba najbardziej poruszył mnie ze wszystkich obrazów oblężonego Sarajeva pokazywanych na poświęconej temu wystawie.* Wstrząsające wrażenie, kiedy zwykły człowiek żegna się z filmującym go dziennikarzem słowami "może znowu mi się uda". A potem biegnie, pochylony, wierząc, że w ten sposób stanie się niewidoczny dla snajpera polującego na kolejną ofiarę. 
Róża Sarajeva. Archiwum prywatne

Nie wszystkim się udawało. W czasie oblężenia w Sarajevie zginęło około 10.000 ludzi, w tym wielu z nich od kul snajperów i w wyniku wybuchów pocisków mozdzierzowych. W wielu miejscach, gdzie ginęli, wyrastały sarajewskie róże - wyrwy po kulach i wybuchach wypełniano czerwona farba, która rozlewała się w kształt kwiatu. Jest ich coraz mniej, bo powoli więdną pod wylewanym asfaltem. Wciąż jednak można się na nie natknąć,  a stanięcie na nich to trochę jak podeptanie grobu. 

Targowisko różności. Archiwum prywatne


Mieszkańcy Sarajeva wykazali się ogromnym hartem ducha. Pomimo porażającej przewagi przeciwnika, niepewności, strachu, głodu, nie poddali miasta. Może dlatego, że mimo wszystko starali się w miarę normalnie żyć w nienormalnym świecie. Młodzież wciąż uczyła się w szkołach zaimprowizowanych w piwnicach, orkiestra Filharmonii ciągle grała i ćwiczyła do kolejnych występów, dzieciaki w ostrzelanych samochodach pozbawionych szyb udawały, że jadą na wakacje do Dubrovnika, wyśpiewując przy tym najnowszy przebój którejś z amerykańskich gwiazd pop. Piękne kobiety walczyły o tytuł Miss Sarajeva, trzymając zamiast logo sponsora transparent z napisem "Nie pozwólcie im nas zabić". To o mieszkańcach Sarajeva Bono i U2 napisali piosenkę "Miss Sarajevo", z pytaniem czy to czas na to, aby żyć i robić te wszystkie zwykłe rzeczy. Mieszkańcy miasta nie mieli wątpliwości,  jaka jest odpowiedź.


Częsty widok na ulicach Sarajeva. Archiwum prywatne

Od wojny minęło już niemal 20 lat, ale jej ślady są wciąż tu widoczne. Nie wszystko udało się odbudować, a pamięć o tym, co tu się wydarzyło, jest wciąż żywa. Pomimo to, Sarajevo uderza swoją urodą, energią, ludźmi, którzy cieszą się życiem. To piękne miasto, w samym środku Europy, gdzie w wyjątkowy sposób łączy się wschód z zachodem. Nie trzeba przechodzić przez mosty, przepływać na drugi brzeg morza, aby z typowo austro - węgierskiego miasta nagle przejść do orientu. Wystarczy zrobić krok, aby być w czarszii, typowym tureckim centrum, z jego kawiarniami, unoszącym się wszędzie aromatem herbaty popijanej ze szklanek przez klientów siedzących na miękkich poduchach i palących szisze. Aby buszować pomiędzy straganami pełnymi wielobarwnych różności, ręcznie tkanych dywanów i jedwabnych szali. Wystarczy krok, aby spotkać muzułmańskie kobiety,często o zupełnie zakrytych twarzach, w których widać tylko czarne oczy. Aby zobaczyć tłumy modlących się wokół głównego meczetu w mieście, położonego w odległości zaledwie kilkuset metrów od katolickiego kościoła i prawosławnej cerkwi. I chyba nikomu to nie przeszkadza...przynajmniej narazie


Pozdrowienia z Bałkanów 
:)

*Gallery 11/07/95 - koniecznie trzeba zobaczyć podczas wizyty w Sarajevie. Przejmująca wystawa poświęcona masakrze Srebrenicy i oblężeniu Sarajeva

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kanion Nevidio, Montenegro

Orły, sokoły.... znaczy sępy - w Uvacu

Zaczynam...