A mury....
17 lutego 2008 roku Kosowo ogłosiło niepodległość. Tego samego dnia w
centrum Prisztiny odsłonięto ważący niemal 9 ton monument „NEWBORN” nawiązujący
do narodzin państwa. Wtedy pomalowano go na żółto, co miało symbolizować radość
z nowości i nadzieję na przyszłość.
Na każdą rocznicę deklaracji niepodległości pomnik przemalowywany jest na
nowo, co zawsze ma nieść ze sobą przesłanie. Był już pomalowany we flagi
wszystkich państw, które uznały niepodległość Kosowa, jak też w dzikie graffiti
zapewne symbolizujące wolność wypowiedzi. W zeszłym roku było to niebo w obłoki
widziane zza drutu kolczastego nawiązujące do tego, że obywateli Kosowa
obowiązują najbardziej restrykcyjne przepisy wizowe w Europie. Dwa lata temu
NEWBORN „przebrano” w moro, co według jednych miało nawiązywać do mundurów
żołnierzy KFOR wciąż stacjonujących w tym kraju, a według innych było przejawem
ambicji militarnych Kosowa, które już od dłuższego czasu planuje utworzenie własnych
sił zbrojnych i co pewnie wkrótce nastąpi.
W tym roku NEWBORN zyskał kolejny wymiar – litery „N” i „W” położono na
chodniku, a na napis najlepiej patrzeć z góry. Dopiero wtedy widać, jaki był plan
twórców instalacji: „No walls”. Tyle się ścian i murów postawiło w ostatnim
czasie, że długo można by zgadywać, „którą poeta miał na myśli”. Najprościej -
pewnie tę ostatnio zburzoną w północnej Mitrowicy, która oddzielała serbską część
miasta od albańskiej. Chciałoby się zaśpiewać, że mury runą... chociaż wygląda,
że nowe rosną. I niestety nie tylko na Bałkanach.
Pozdrowienia z Kosowa
J
Komentarze
Prześlij komentarz