Perełki Ohrydu








Ohryd nad jeziorem Ohrydzkim, na zachodzie Macedonii, niedaleko granicy z Albanią. Miasto nieduże, ale z wielką historią sięgającą starożytności. Miejsce niezwykle ważne dla kształtowania się tożsamości Słowian Południowych,  m.in. dlatego że właśnie tutaj Cyryl i Metody, dwaj mnisi prawosławni, stworzyli podstawy cyrylicy, alfabetu używanego do tej pory w wielu krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Ze względu na swoją wyjątkowość, wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO, jako jedno z 28 miejsc na świecie w obu kategoriach, kulturowych i przyrodniczych.

Stara część Ohrydu położona jest na ciągnącym się od jeziora wzgórzu, które zwieńczone jest twierdzą wzniesioną w czasie panowania cara Samuila (976 – 1014), kiedy Ohrid był stolicą jego państwa. Warto do niej wejść, choć w zasadzie pozostały z niej tylko mury o długości niemal 3 kilometrów, 18 wież i 4 bramy. Za to rozciąga się z nich piękny widok na panoramę jeziora i otaczające je góry.

Aby dotrzeć do twierdzy, trzeba przejść przez labirynt wąskich uliczek, pnących się niekiedy stromo w górę, usianych niczym perełkami cerkiewkami, z których niektóre są tak małe, że mieści się w nich pewnie tylko mnich i jeden wierny. Podobno w całym Ohrydzie jest ich aż 365, po jednej na każdy dzień roku. Są też większe, w tym Kościół Św. Sofii, zbudowany w XI w. na ruinach wcześniejszej bazyliki, w którym wciąż można zobaczyć częściowo zachowane freski. Wiele z nich bezpowrotnie zniszczono po tym, jak po przybyciu Turków na tutejsze tereny kościoły przekształcano w meczety. Chyba najpiękniejsze i najlepiej zachowane freski można zobaczyć w Kościele Matki Boskiej Perivlepta, zbudowanym w XIII w. Do wielu z kościołów i kapliczek można wejść, z reguły za niewielką opłatą, której wysokość zależy od tego, czy zostanie się zakwalifikowanym jako „swój” czy obcokrajowiec. Nas zaliczono do „swoich”, bo w końcu Polacy, bracia – Słowianie.

Po drodze do twierdzy Samuila trzeba odwiedzić całkiem dobrze zachowany starożytny amfiteatr, który zbudowano około 2000 lat temu. W ostatnich latach zaczęto używać go ponownie, o czym świadczy niestety niezbyt urokliwe metalowe zadaszenie nad drewnianą sceną. W sezonie letnim organizowane są tutaj koncerty i przedstawienia.  


Idąc dalej, dotrzemy do kolejnych śladów antycznej obecności na tych terenach. To Plaosnik, teren, który ludzie zamieszkiwali już w epoce brązu. W starożytności znajdowało się tu miasto Lychnidos, które z kolei w IV i V w. stanowiło ośrodek episkopalny dla macedońsko – rzymskiej prowincji New Epirus. To tutaj na ruinach pogańskich świątyń wzniesiono kościoły chrześcijańskie, w tym Kościół Św. Klemensa i Panteleimona. Miejsce to jest ściśle związane z działalnością Św. Klemensa Ohrydzkiego, który prowadził tu Ohrydzką Szkołę Literacką, uznawaną za pierwszy Słowiański Uniwersytet w Europie. Jak to zwykle bywało, kościół był przekształcany w meczet, wielokrotnie burzony, a jego ostateczna rekonstrukcja została przeprowadzona dopiero w latach 2000 – 2002. W jej trakcie wyeksponowano pozostałości starożytnych budowli znajdujących się zarówno pod świątynią, jak i w jego pobliżu.

Dokładnie w tym miejscu, znanym również jako Ogród Św. Klimenta, budowana jest siedziba uniwersytetu, po części wznoszona nad pozostałościami starożytnych budowli, ale wygląda na to, że w taki sposób, aby odpowiednio je wyeksponować. Prace te budzą jednak ogromne kontrowersje, zwłaszcza wśród konserwatorów zabytków, z uwagi na zagrożenie dla miejsca wpisanego na Listę UNESCO.

Chyba najbardziej znanym widokiem z Ohrydu jest Kościół Św. Jovana Kaneo, pochodzący z końca XIII w., znajdujący się nieco na uboczu starego miasta. Warto do niego wejść, aby zobaczyć przepięknie zachowane freski i poczuć zapach pszczelego wosku ze świeczek zapalanych przez wiernych. Zrobienie ładnego ujęcia kościółka na szczęście nie wymaga drona, czy samolotu, bo wystarczy się wspiąć kolejnymi schodami na punkt widokowy tuż nad nim.

Spacer uliczkami Ohrydu to również przyjemność robienia drobnych zakupów w sklepikach jubilerskich, na straganach, w galeriach. Oprócz powszechnie dostępnej tandety, można tu znaleźć prawdziwe perły hodowane od wieków w wodach jeziora. Perłowe naszyjniki, bransoletki, czy kolczyki stają się osiągalne dla każdego, zwłaszcza przed sezonem, kiedy ich ceny zapewne znacznie wzrosną. Do tego dochodzą misterne cacka wykonane ze srebrnych drucików, tak więc jak ktoś lubi biżuterię, jest w czym wybierać.

Warto też zajrzeć do maleńkiego warsztatu, w którym produkowany jest papier tradycyjną metodą sięgającą XII i XIII w. Znajduje się tu również prasa drukarska z XV w. Można przebierać w oprawionych w skórę notatnikach, kartkach pocztowych, grafikach. Te ostatnie, jeżeli zdecydujemy się na zakup, miły wlaściciel warsztatu na miejscu oprawi nam w ramki wykonane z prawdziwego drewna.  

Ohryd latem to tętniący życiem turystyczny kurort, do którego ściągają turyści zwłaszcza z Serbii, ale również z zachodniej Europy, odkąd na tutejsze lotnisko latają tani przewoźnicy. Stąd też calkiem spory wybór hoteli i pensjonatów. W Ohrydzie można kąpać się w jeziorze, bo pomimo tego że górskie, woda jest w nim całkiem ciepła. Organizowane są też przejażdżki łódkami i małymi stateczkami. Dla zwolenników życia nocnego nie brakuje barów i klubów, w których można bawić się do rana, zarówno przy muzyce znanej z MTV, jak i przy tzw. Yugorocku, sięgającym czasów byłej Jugosławii, który wciąż jest bardzo popularny na całych Bałkanach.  

Jezioro dostarcza doskonałych ryb, które można zjeść w jednej z licznych tu restauracji. Szczególnie polecany jest tutejszy pstrąg, sławny również z tego, że wygrawerowano go na macedońskich monetach. Warto wypróbować również innych tutejszych przysmaków, a jednym z  moich ulubionych jest makalu, pasta czosnkowa służąca jako czekadełko, podawana z przepysznym świeżym pieczywem. Jeśli dodać do tego doskonałe macedońskie wino i widok na jezioro, wiele do szczęścia nie trzeba.  

Do Ohrydu warto przyjechać, zwłaszcza przy okazji podróży przez Bałkany. Podróż od strony Skopje zajmie około 2,5 godziny, bo spora część drogi prowadzi przez góry. Na szczęście budowana jest autostrada, której kolejne odcinki stopniowo są oddawane do użytku.

Pozdrowienia z Bałkanów

J

 

 

 

 
 
 
 
 
 
 

 
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kanion Nevidio, Montenegro

Orły, sokoły.... znaczy sępy - w Uvacu

Zaczynam...